poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Teoria Wszystkiego - Rozdział 4

                                                                    Jakub
Ta dziewczyna jest irytująca...chciałem dobrze , a jej ciągle źle. Jak dobrze znów widzieć siłownię. Półtora godziny czystych endorfin. Oczywiście..jak to baba , rozpłakała się. Ahh , co mnie ona obchodzi. Wyraźnie mnie nie polubiła. Tylko dlaczego? Przez cały trening rozmyślałem nad tym.
Ta uparta Natalia nie chce zniknąć z moich myśli! Jednak przyciąga mnie , za każdym razem kiedy jestem blisko niej. Jest jak magnes..jej oczy są wręcz hipnotyzujące. Powinienem odpuścić. Zapomnieć o niej. Lecz nie potrafię. Walka z samym sobą jest najtrudniejsza. Wiem jedno : muszę spróbować.
Tylko jedna rozmowa. O nic więcej nie proszę.

                                                                  Natalia
Uff nareszcie !
Kłaniam się wychodząc z dojo i wolnym krokiem zmierzam ku szatniom. Czuję każdy mięsień , a kimono mam dosłownie przemoczone. Tego mi było trzeba..po ostatnich stresujących dniach odpoczynek dla umysłu to najlepsze rozwiązanie. Jeśli dołączyć do tego ciało , to otrzymujemy duet idealny. Nie mogłabym bez tego żyć...karate stało się częścią mnie. Choć często mam siniaki , kontuzje , zakwasy lub zwyczajnie do oczu cisną się łzy - nie odpuszczam. Jestem tylko człowiekiem
: miewam słabości. Lecz staram się je pokonywać. Treningi sprawiają , że moje ciało i umysł stanowią jedność.
Wychodzę z klubu. Jak na kwiecień , wieczory są dość chłodne. Biorę głęboki wdech. Podnoszę głowę . Dzisiaj pełnia. Mijam pływalnię położoną nad stawem otoczonym latarniami. Czuć zapach świeżo skoszonej trawy. Przechodzę przez osiedle . Jeszcze minę siłownię , pocztę , rynek i jestem w domu. Nagle widzę jakby znajomą sylwetkę. Wychodzi z siłowni. Podchodzę bliżej...i czuję , jak mi dudni serce. To Kuba! Nie wiedzieć czemu , podchodzę do niego i mówię :
- Hej! Ćwiczysz tutaj? - mój głos o dziwo jest wyraźny i pewny.
- Hej . Tak , i to od przeprowadzki.
- Miałbyś coś przeciwko żebym odprowadziła cię do domu? - ganię się w duchu : co ja wygaduję ?!
- Wow..nie no spoko , nie mam nic przeciwko - odpowiada zaskoczony chłopak.
Przez całą drogę rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Co chwila wybuchaliśmy gromkim śmiechem. Rozśmieszaliśmy się nawzajem. Okazało się , że mamy sporo wspólnego. Lubimy te same filmy , słuchamy podobnej muzyki , gustujemy w tych samych potrawach. To dziwne , ale w jego towarzystwie czułam się..wyjątkowa? Sama nie wiem , dlaczego do niego podeszłam , ale zrobiłam dobrze. Rozmowa przebiegała płynnie , mówiliśmy jeden przez drugiego. Co chwila nachodziły nam na myśl nowe tematy do omówienia. Po trzydziestu minutach doszliśmy do mojego domu. Kuba mieszkał dwie ulice dalej. Chwilę rozmawialiśmy o sporcie pod moimi drzwiami , aż poczułam , że mi chłodno.
- Wiesz , chyba już pójdę. - zapadła cisza. Obojgu nam zrobiło się niezręcznie. Po chwili Kuba uśmiechnął się i zaczął odchodzić.
- Ej , poczekaj ! Wiesz , przepraszam za dzisiaj...głupio wyszło. Sama nie wiem , co we mnie wstąpiło! Zrozumiem , jeśli mi nie wybaczysz. No i dziękuję za miłą rozmowę. Myliłam się co do ciebie.
Kuba nie odpowiedział nic . Postawił torbę na ziemi i zbliżył się do mnie . Był wysoki : moja głowa była na wysokości jego torsu. Popatrzył chwilę na mnie , jakby szukał w moich oczach odpowiedzi ( na co?) . Chyba ją znalazł , bo po chwili poczułam jego ramiona. Uścisk był mocny , lecz ciepły i opiekuńczy zarazem. Położyłam głowę na jego piersi. Usłyszałam bicie jego serduszka. Miarowe , lecz przyspieszone.Przymknęłam oczy.
- Dobranoc - jego cichy szept rozpływał się w nocnych ciemnościach.
Stałam tak jeszcze przez chwilę , nadal otoczona jego ciepłem .