Nazwa w adresie bloga to trzy japońskie słowa.
Sen - Umysł
Ken - Ciało
Isoha - Jedność
Dlaczego je wybrałam ? Bo mają dla mnie szczególne znaczenie , także z uwagi na moją pasję , którą jest karate. Kiedy zaczynałam 2,5 roku temu , znajomi wyśmiewali mój pomysł. Sama nie wierzyłam w to , co robię. Nawet mój wuefista stwierdził , że nie wytrzymam dłużej niż trzy miesiące. Rodzice mówili , że mój słomiany zapał tak działa. Bo mieli rację ! Praktycznie we wszystkich dziedzinach życia tak postępowałam. Jednak nie tym razem :) O dziwo , daję radę do teraz. I choć bywały stany poddepresyjne , załamania , to nie potrafiłam odejść. Niczym syn marnotrawny wracałam , coraz silniejsza. Teraz wyszłam na prostą , razem z niezmiennym postanowieniem : nie odpuszczę. Zabrnęłam za daleko . Tylko ci , którzy zajdą za daleko , dowiedzą się , jak daleko mogą zajść.
Zawsze byłam ciekawa świata. To uczyniło ze mnie takiego człowieka , jakim teraz jestem .
Chcę przekraczać granice , łamać bariery i spełniać marzenia . Chyba każdy człowiek o tym marzy....
Kiedy byłam młodsza nieraz słyszałam o treningach judo czy karate. Mój tata w młodości też trenował. Byłam typem strachliwego dziewczęcia , na posyłki , bez koordynacji ruchów i myśli , co nieraz doprowadzało do niezłych tarapatów ! Na szczęście to się zmieniło :) Zyskałam wiele , jednak nie za darmo. Każda kropla potu , każdy siniak i kontuzja , każda łza i smak porażki to małe kroczki w drodze na szczyt. Każdy obóz treningowy , zawody i egzamin na kolejny pas to nowe doświadczenia i bagaż wspomnień , a przy okazji zawieranie dobrych znajomości i podróżowanie.
Chyba mogę stwierdzić , że karate nadaje mojemu życiu sens. Kiedy jestem w szkole , odliczam dni i godziny do treningu , myślę nad blokami i atakami , szorując zęby przed snem chodzę po domu i trenuję kopnięcia. Na początku nigdy bym nie przewidziała , że tak mnie to wkręci. Jak powiedział mój sensei , każdym zmysłem.
Warto żyć dla tego , co jest ważne dla CIEBIE. Tak , właśnie dla ciebie , a nie twoich rodziców lub znajomych.
Inną moją pasją są książki. Dzięki nich nauczyłam się czytać płynnie w wieku siedmiu lat , kiedy inni jeszcze sylabizowali wyrazy :) Wyimaginowany świat od zawsze był dla mnie ucieczką od problemów szkolnych. Do dzisiaj nie mogę sobie odmówić kupna trzech książek naraz lub wypożyczenia dziesięciu na tydzień :p Niestety odkłada się to na moich ocenach. Od podstawówki czytałam dniami i nocami (dosłownie!). Przemycałam dziadkowe latarki pod kołdrę i z błyszczącymi oczyma pochłaniałam rozdział za rozdziałem . Kilka razy zasnęłam z włączoną latarką , no i rodzice mnie nakryli. Jednak nie potrafili mi odmówić niemal codziennych spacerów do biblioteki , która w klasach 1-3 podstawówki była moim drugim domem ♥
To smutne kiedy moi ,,nowocześni'' rówieśnicy uważają mnie za dziwadło , ponieważ zamiast WiFi szukam pani bibliotekarki. Cóż , wyznaję zasadę , że warto być odmieńcem. Nikt mi nie odbierze tego , co zobaczyłam , przeczytałam i czego się dzięki temu nauczyłam. Właśnie po to są pasje !
A wy ?
Co nadaje sens waszemu życiu ? :)
Ja też chce się zapisać na karate, jakoś z tym zwlekam, ale po tym jak przeczytałam Twój post jeszcze w te wakacje się zapisz. Masz jakiś rady dla mnie? Co do książek to też dużo przesiadywałam w bibliotece, teraz gustuje raczej w książkach elektronicznych. Pięknie piszesz, wiesz tak mądrze, staranie dobrane każde słowo... <3 Wspaniałe, życzę powodzenia. Może wpadniesz do mnie? ( nuskaaaa.blogspot.com ) Tak wiem, nie pisze tak ładnie jak ty, ale staram się no i prowadzę bloga od niedawna, doceń to. :)
OdpowiedzUsuńTo jak się otwierasz i jak piszesz, jak pokonujesz trudności, łamiesz bariery i gonisz marzenia jest piękne! Widać, że nigdy nie zostawisz karate <3. Oby tak dalej Paulina, super twój blog, pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuń